- 2010-06-25
Smocze kości - recenzja
-
Myślę, że nie będzie wielkim nadużyciem stwierdzenie, że większość polskich czytelników fantastyki prędzej lub później (zwykle prędzej) w swojej przygodzie z tego typu literaturą natrafiła na pozycje osadzone w światach znanych z gier lub filmów. Serii takich na rynku jest istne zatrzęsienie, wybór ogromny, poziom... różny. Ot, masowa produkcja nastawiona na miłośników konkretnego settingu, niezależnie czy są to "Gwiezdne Wojny", czy "Forgotten Realms". Autorzy tego typu książek zwykle wiążą się na dłużej z jedną "marką", czasem dokonując spektakularnego "transferu". Jak wiadomo, pisarz też człowiek i czasem ma potrzebę stworzenia czegoś bardziej "od siebie", w pełni autorskiego, bez narzuconych przez wielki koncern bohaterów, fabuły, świata itp. Przykładem takiej powieści, napisanej przez autorów znanych z tworzenia w ramach popularnych serii książkowych, jest najnowsza pozycja Margaret Weis i Tracy’ego Hickmana zatytułowana Smocze Kości...
Zapraszamy do lektury recenzji naszego redakcyjnego kolegi Macieja Rybickiego.